Zapraszamy na drugą część rozmowy o śnie maluszków. Nasz EKSPERT MAMISSIMY nie wyczerpał jeszcze tematu do końca co zapewne ucieszy, tych, którzy dzięki swoim pociechom nie zmrużyli oka w ostatnim czasie. Paweł Zawitkowski znany fizjoterapeuta dziecięcy postara się przeprowadzić  Was przez tą, nierzadko, krętą drogę.

Mamy nadzieję, że z jego podpowiedziami Wasze brzdące będą słodko spały całą noc!

Sprawdźcie też jakie rzeczy ułatwiające zasypianie poleca Pan Paweł Zawitkowski

Pierwszą część rozmowy oraz całą listę rzeczy jakie poleca Pan Paweł Zawitkowski ułatwiające usypianie maluszków znajdziecie TUTAJ 

Co z zasypianiem na mamie, tacie ( dzieci to uwielbiają) Są wielcy przeciwnicy tej metody twierdząc, że dzieci potem nie umieją zasnąć w łóżeczku i chcą wiecznego towarzystwa osoby dorosłej. Są i zwolennicy, którzy twierdzą, że malutkie dzieci pragną bliskości i nieludzkie jest usypianie ich „samych“ w łóżeczku. Jakie jest Pana zdanie?

Niemowlęta, oczywiście wolą wszystko co jest bardziej przyjemne i bliżej Mamy i Taty, od czegoś gdzie przytulić się nie można. Im bardziej spełniamy ich oczekiwania, tym łatwiej jest potem negocjować nasze. Te rozpieszczone, „roszczeniowe“ dzieciaki to z reguły (są oczywiście wyjątki) dzieci, które nie miały możliwości realizacji w pełni swoich oczekiwań i potrzeb.

Dlatego nie widzę nic złego w zasypianiu w Mamą, Tatą, na Mamie, Tacie. Prośba jedynie, by robić to optymalnie często również w ciągu dnia, kiedy dziecko jest aktywne i nie chce spać. By tą bliskością „najadło się“ w każdej wolnej chwili. By proponować ją w przeróżnych sytuacjach i nie wiązało tego tylko i wyłącznie z ukojeniem w bólu, czy zasypianiem. Im bliżej jesteśmy w ciągu dnia, w trakcie spontanicznej aktywności dziecka, tym mniej i rzadziej będzie tego żądało zasypiając. To nie jest prosta zależność, ale możliwa i czesto działą 😊 Jesli dzieciak żąda zasypiania z nim…, pomyślcie, czy to jest coś nienaturalnego? Oczywiście to najbardziej naturalna potrzeba każdego zdrowego, na ciele i duszy, umysłu i organizmu. To nie są tylko potrzeby emocjonalne. Bliskość ma wymiar fizjologiczny, regulujący funkcjonowanie każdego organizmu, nie tylko samego dziecka.
Domyślam się, widzę to, jak bardzo, stając się coraz starsi, uciekamy od bliskości. Trudno, jeśli chcecie…, to Wasz wybór. Ale dziecku tego zabraniać, dawkować ,nie wolno.

W co ubierać do snu? Co myśli Pan o zawijaniu maleńkiego dziecka w „kokon“ , używaniu śpiworków, otulaczy itp. Co to daje?

Proste… W trakcie snu dziecko powinno być ubrane swobodnie, by mogło móc ruszać swym ciałem w pełnym zakresie. I lekko, by się nie pociło. To wszystko… Przykryte, otulone (jeśli się rzuca) lekkim kocykiem, pieluszką (jeśli jest gorąco). Ubranka, ani przykrycie nie powinno krępować ruchów dziecka, raczej dawać poczucie pewności i kontaktu fizycznego z tym, czym je okrywamy – czyli miękkie, plastyczne, miłe w dotyku, duże / obszerne. Każde dziecko potrzebuje wtulenia, otulenia. Żadne, skrępowania, w jakimkolwiek stopniu.

W tradycji funkcjonuje nawyk ścisłego „otulania“ (krępowania) dziecka, ale nie wszystko co tradycyjne jest dla dzieciaka korzystne. To załatwia nasze problemy. Ktoś za to płaci, i tym „kimś“ jest regulacja prawidłowego funkcjonowania orgnizmu niemowlęcia.

Jakie miejsce do spania wybrać na samým początku – zaraz po urodzeniu – co mysli Pan o koszu mojżesza, gniazdach, które mogą być ułożone w lóżku rodziców?

Miejsce do spania…? Przytulne, wygodne dla dziecka. Czy ma być ładne i estetyczne…? Owszem, tylko że to już ważniejsze jest dla nas niż dal dziecka… „Kosz Mojżesza“? Super… Kołyska na płozach lub podwieszana pod sufit…? Wolę taką podwieszaną pod sufit 😊 Łózko rodziców? Super, jeśli nie palimy, nie pijemy, nie narkotyzujemy się, nie bierzemy leków nasennych lub takich, modyfikujących nasze zachowanie, jeśli nie jesteśmy przemęczeni, jeśli nie mamy kłopotów ze snem, nie rzucamy się, itp. Jeśli zadbamy o bezpieczeństwo dziecka (jaśki, lekkie kołdry…), jeśli… To oczywiście tak. Jeśli mamy wątpliwości, nie…

Niebezpieczeństwo spania z dzieckiem…? Głównie w przypadkach wyżej wymienionych oraz jakichkolwiek dysfunkcjach emocjonalnych,zachowania, społecznych, rodzinnych. Czyli…? Spójrzmy w lustro i zastanówmy się, czy jesteśmy zdrowi i normalni…:) Żart… 😊 Ale z nutką prawdy…
Jeśli już śpimy razem, nie ma sensu okładać dziecko dodatkowymi poduszkami i gniazdkami. Jesli czuje się niepewnie, a śpi samo, można z tego skorzystać, ale proszę… wszelkie pomoce, czy w przypadku snu, czy kiedy dziecko jest aktywne, z założenia mają służyć jedynie do czasu wygaszenia niepokoju, przejściowo, i zaraz kiedy tylko przypuszczamy, ze dziecko już się nie będzie bało, kręciło, itp. Z takich pomocy rezygnujemy. Najważniejsza w trakcie snu jest swoboda. Swoboda niejedno ma imię, stąd otulanie jest super. Kazdy z nas lubi się wtulić w coś, w kogoś, Niedopuszczalne jest natomiast krępowanie (to zupełne i to tylko trochę). Ograniczenie mozliwości zmiany pozycjio w trakcie snu, czy pełnego zakresu ruchu ciała i kończyn dziecka – może stanowic dla niego zagrożenie, a na pewno nie jest dla niego korzystne. Może i szybciej zaśnie, ale najczęściej to zasypianie w mechaniźmie obronnym lub „wycofania“. Bezruch męczy bardziej niż przewalanie węgla. Na dodatek modyfikuje i krążenie i regulację oddychania, trawienie,itd. Bezruch, krępowanie jest antytezą dobrych warunków snu. I naprawdę, dla specjalistów zajmujących się fizjologią organizmu dziecka to tak oczywiste, jak fakt, że słońce schodzi na wschodzie… Nigdy dość powtarzania… Otulenie tak, proszę bardzo. Krępowanie nigdy!

Fajnym rozwiązaniem jest przysunięcie łózeczka, dostawki dziecka do naszego łóżka. Każdy ma swoje, a jednocześnie jesteśmy razem… 😊 Polecam 😊

Czy kilkudniowe maleństwo może spać z mamą. Wiele kobiet decyduje się na to rozwiązanie ze względu na częste i niewątplwie męczące karmienie nocne . Niektórzy twierdzą, że jest to bardzo niebezpieczne. Jakie jest Pana zdanie?

Jeśli mama jest zdrowa, nie bierze leków, nie jest wyczerpana, a dokładnie – jest w stanie obudzić się przy każdym sygnale ze strony dziecka, jest czujna, uważna, kontroluje swoje funkcjonowanie – oczywiście, proszę bardzo, jak najbardziej tak… może.

Jeśli mamy wątpliwości, zachowałbym ostrożność i ułożył dziecko w łóżeczku przysuniętym do łóżka mamy i taty z otwartą ścianką łączącą oba łoża.

Swoją drogą, to racjonalne, oczywiste, korzystne dla obu stron. Ważne, by być pewnym siebie, własnych zachowań i uwarunkowań medycznych, fizjologicznych i emocjonalnych naszego ciała i umysłu.

Co z drzemkami u starszych dzieci. Czy można z nich zrezygnować? Są zwolennicy „męczenia“ dzieci w ciągu dnia i nie pozwalanie na zasypianie tak aby przespało całą noc. Jakie jest Pana zdanie ?

Jeśli dziecko jest senne, to jedynym, najlepszym sposobem, wręcz naszym obowiązkiem, jest stworzenie mu jak najlepszych warunków do snu tu i teraz… Może to dezorganizować nam życie w danej chwili, ale – ręczę – bardziej zdezorganizują nasze życie próby trenowania dziecka w tej dziedzinie. Wydawać się może, że osiągamy nasz cel. Śpi wtedy i wtedy, tyle i tyle, jest fajnie. Ale nie zdajemy sobie sprawy na jakie zmiany narażamy jego organizm. Tego się nie da ocenić i nawet jeśli dziecko funkcjonuje „normalnie“, każde zakłócenie naturalnych mechanizmów funkcjonowania organizmu dziecka odbija się, mniej lub bardziej, na jakości jego dojrzewania i możliwościach realizacji jego potencjału rozwojowego.

Możemy wpływać na długość, czas i jakość snu, ale musimy to robić „jak na polu minowym“, rozważnie, uważnie, i tylko wtedy, kiedy funkcjonowanie dziecka wpływa negatywnie, na jakość jego i naszego życia. Wtedy musimy coś zrobić. Co? No właśnie 😊 to już jest bardzo indywidualna kwestia.

Zatem „męczenie“ dzieci w ciąguy dnia, nie pozwalanie na zasypiania po południu, tak by lepiej spały w nocy, zawsze obróci się przeciw dziecku.
Przy całej różnorodności regół snu u dzieci, możemy określić jakieś szerokie ramy normy. Dziecko ma spać tyle ile tego potrzebuje i wtedy kiedy… Z badań, między innymi, American Academy of Sleep Medicine, wynika, że np. u niemowląt poniżej 4 miesiąca życia, nie sposób jest określić precyzyjnie regół snu, i dziennego, i nocnego. Podobnie jest w przypadku drzemki dziennej. Znamy absolutnie zdrowe niemowlęta, które w dzień ( w okresie po 6-10 m.ż.) „rezygnują“ z drzemek zupełnie, inne drzemią raz / dwa razy po 20 minut… Między 10 i 18 m.ż). Możemy spodziewać sie u wielu dzieci, że zechcą łaskawie zdrzemnąć sie w dzień tylko raz porządnie (2h). Ale absolutną normą będzie, kiedy ich rówieśnicy będą jeszcze spali w dzień 2-3 razy.

Co zrobić gdy dziecko przesypia odpowiednią ilość godzin w ciągu dnia i budzi się w nocy? Redukować drzemki, bodźce, gdzie szukać odpowiedzi?

Nie do zniesienia problemem, dla specjalistów zajmujących się zdrowiem małych dzieci, jest zwyczaj, by zjawiska i mechanizmy tak bardzo zindywidualizowane jak sen, czy jedzenie, usilnie staramy się rozwiązywać, na siłę je upraszczając i oczekując jakiejś (wygodnej dla nas) powszechnej normy. Problemem rzeczywistym jest fakt, że normą jest istnienie wielkiej ilości NORM 😊

A teraz konkret. Na tak zadane pytanie są dwie odpowiedzi…

Pierwsza miałaby objętość jakichś 300 stron maszynopisu. Druga: „Kady podobny przypadek / problem – jesli rzeczywiście jest problemem, a nie – po prostu – wyrazem cech osobniczych dziecka, wymaga uważnej analizy sytuacji, otoczenia, cech dziecka, nawyków rodzinnych, tła – czyli tzw. środowiska rozwojowego, chorób i przypadłości wieku dziecięcego oraz ich wpływu na regulację hormonalną, zachowanie oraz tor i jakość rozwoju dzieciaka.
Zakres tzw. „normy“ ilości godzin snu, rytmu dziennego w poszczególnych grupach wiekowych jest bardzo duży.

Co to oznacza dla rodziców…?

Problemy…! Często to jest bardziej problem naszej nieświadomości, niezrozumienia i naszego dążenia do jakiejś nieistniejącej, wymyślonej normy… Że „większość dzieci ma tyle i tyle drzemek, i że nie powinny się budzić, albo powinny, ale jakoś tak inaczej niż moje dziecko, ponieważ inne dzieci mają inaczej…“.

No właśnie… Inne dzieci mają inaczej, a nasze dziecko ma inaczej… I to właśnie jest NORMA! Problem polega na tym, że zachowanie i rytm funkcjonowania naszego dziecka tak bardzo odbiega od naszych wyobrażeń i oczekiwań. Warto sobie wtedy uzmysłowić, że jeśli dziecko rozwija sie prawidłowo, dobrze przybiera na wadze, jest aktywne i zainteresowane otoczeniem, tak jakby te „zakłócenia“ kompletnie nie wpływały na jakość jego rozwoju…, to My mamy problem, nie dziecko. I to My powinniśmy zmienić sposób widzenia spraw, a nie zmuszać dziecko do dostosowania się do naszych oczekiwań.

Zasadą ŚWIĘTĄ w rozumieniu świata dziecka jest uważna obserwacja jego potrzeb i cech, a w końcu próba spełnienia jego oczekiwań i potrzeb – bardziej dostrojenie się do dziecka, dostrojenie otoczenia i naszych nawyków, i oczekiwań. Dopiero wtedy możemy oczekiwać, że dziecko będzie skłonne nieco dostroić się do naszych oczekiwań. Wiem, to trudne do zaakceptowania, jeszcze trudniejsze w realizacji, ale warte grzechu 😊

Może się bowiem okazać, że ten przedziwny i utrudniający nasze przyzwyczajenia rytm funkcjonowania dziecka, jest wyrazem normalnej, fizjologicznej adaptacji jego organizm,u i umysłu do konkretnego etapu jego dojrzewania lub sytuacji, której to my lub otoczenie było autorem… Czyli coś co nas dręczy, a sprawą zupełnie naturalną jest 😊

Umówmy się tak…
Jeśli Wasze dziecko ma taki rytm, że przesypia „odpowiednią“ilość godzin w ciągu dnia, budzi się jednak często w nocy, musimy określić co najmniej kilka konkretów, między innymi…:

– co może być przyczyną tych przebudzeń?

– jaki mają charakter (z płaczem, histerią, po to by się napić / zjeść)?

– czy dziecko się budzi i od razu oczekuje naszej obecności, czy to My je do tego przyzwyczailiśmy? Czasem dzieciak się budzi i za chwilę gotów jest do dalszego snu, ale nie zdąża, ponieważ jest natychmiast przystawiany do piersi, byleby się dalej nie rozbudził. Wiem, że podaję jeden, spośród stu tysięcy scenariuszy, ale tylko po to, by unaocznić stopień skomoplikowania tego typu problemów.

– czy tak było zawsze, czy od jakiegoś czasu, ile to trwa, czy jesteśmy w stanie z czymś to powiązać (np. przerwanie karmienia piersią, trauma szpitalna, ząbkowanie, wyjazd taty na misję, dziesiątki innych…)?

– czy mimo tego „dziwnego“ rytmu rozwija się prawidłowo, jest wypoczęte, aktywne, zainteresowane otoczeniem i zabawami?

– czy przy próbach zmiany sytuacji i warunków w jakich przebywa dziecko, zmienia sie równeiż rytm jego funkcjonowania i jaki charakter mają te zmiany?

– czy są jakieś choroby towarzyszące?

– jak zachowuje się w różnych pomieszczeniach? Co się działo przed?

Wymieniłbym jeszcze setkę pytań, ale nie starczyło by tu na nie miejsca, a poza tym, dobieramy je w zależności od już otrzymanych od rodziców informacji. To często jest niezła „detektywistyczna“ praca. Warta grzechu…

Zazwyczaj prowadzimy długie rozmowy z rodzicami, próbując wyciągnąć z nich maksymalnie wiele informacji na temat dziecka i ich samych. I na tej podstawie podejmujemy razem decyzje, co dalej…

W pojedynczych wypadkach, trudno nam znaleźć rozwiązanie. Ale też warto podkreślić, że w wielu przypadkach nasze propozycje sa trudne do przełknięcia, ponieważ wymagają zmiany nawyków rodzicielskich.

Nie chcemy terroryzować rodziców 😊 Dziecko funkcjonuje w sposób zero-jedynkowy (jest dobrze / jest źle), absolutnie i automatycznie wynikający z jego fizjologicznych cech i uwarunkowań. Dla „zmodyfikowanych“ dorosłych te świat, często jest tak tajemniczy, że niemożliwy do zrozumienia. Tak się przynajmniej wydaje. My staramy się tłumaczyć podstawowe mechanizmy regulujące funkcjonowanie dziecka. I zazwyczaj tak bywa, że jeśli je „zrozumiemy“, to co doprowadzało nas do frustracji, histerii, przestaje być dla nas problemem.

Dziękujemy za rozmowę 🙂 

Zdjęcia: Kaśka Marcinkiewicz / projektmatka.pl