Delikatne bujanie uspokaja, wycisza, ale może też drażnić, prze-bodźcować.

No właśnie, jak to jest z „tym” bujaniem, bądż jak woli Paweł Zawitkowski, Kołysaniem ? Kiedy bujać, kiedy przestać, co zrobić aby znaleźć równowagę, ustalić odpowiednie proporcje? Te pytania już za chwilę znajdą odpowiedź.

Dzieciaki uwielbiają bujanie ( kołysanie)  i niewątpliwie jest ono NIEZBĘDNE DO ROZWOJU, co w drugiej odsłonie EKSPERT MAMISSIMY  (PIERWSZĄ O TULENIU ZNAJDZIECIE TUTAJ), udowadnia fizjoterapeuta Paweł Zawitkowski.

Zatem sprawdźmy, w czym najlepiej i w jakim wieku, bujać maluchy. Razem z Pawłem Zawitkowskim zapraszamy na rozmowę o bujaniu… Koniecznie też sprawdźcie co znany fizjoterapeuta poleca dla dzieci.

Na zdjęciu kosz mojżesza MOBA ze stojakiem do kołyski 

 

BUJANIE / KOŁYSANIE 

 

Jak bujanie wpływa na maluszki ? Co daje ich zmysłom?

Paweł Zawitkowski: Wolę słowo „kołysanie“. Podobnie jak w terapii – zamiast „rozciąganie“, bardziej właściwe i precyzyjne jest użycie słowa „wydłużanie“.
Teoretycznie niewielka różnica, ale – jak zwykle – drobiazgi decyzują o wszystkim, a przede wszystkim o tym, czy to właściwe, prawidłowe i korzystne działanie, czy nie.
Kołysanie jest potrzebne nowordokowi i niemowlęciu, dzieciom jak tulenie i dotyk. Świetny sposób wygaszania niepokoju, świetny sposób na regulację organizmu, jego podstawowych funkcji, regulacji gospodarki hormonalnej, mechaniki oddychania i wentylacji, krążenia, przemiany materii.
Głównym „kanałem“, dzieki któremu kołysanie jest tak korzystne, jest subtelna stymulacja układu przedsionkowego, częsci układu nerwowego, wpywającej, m.in., na regulację napięcia mięśniowego, organizację uwagi, regulację organizmu. Drugim, współzależnym „kanałem“ są emocje.
I tu znów analogia…Masaż niemowąt.
Samo masowanie powłok skórnych, mięśni, dla ukłądu nerwowego niedojrzałego niemowlęcia ma symboliczne znaczenie. Najbardziej istotna korzyść związana ze stymulacją dotykową i pozostałych strefach zmysłów czucia, płynie z mechanizmów emocjonalnych. Głównie z czułego dotyku (wcale nie masowania), koncentracji i bliskości rodzica.
Podobnie jest z kołysaniem
Jeśli stymulacji tej jest za dużo, jest nieadekwatna do możliwości radzenia sobie z nią przez dziecko. Jest gwałtowna, silna, zbyt długa – tracimy jej zalety. Co więcej, mamy prawo przypuszczać, że może wywołać odwrotny skutek. Na przykład usypianie dziecka lub „wyciszanie“, „uspokajanie“ nie z mechanizmu pozytywnego, tylko z obronnego (wycofanie, wyłączenie z percepcji zbyt silnych bodźców, inne…).
Zatem, gorąca prośba. Kołyszemy delikatnie, na boki, z odpowiednim wygaszaniem zakresu i szybklości kołysania, najlepiej na swoim ciele, w kołysce, łóżeczku, itp.
Nie podskakujemy, potrząsamy, nie bujamy podrygując, ani od ściany do ściany. Nie kołyszemy jak w czasie sztormu. W takich momentach dziecko ucichnie, ale My nazywamy to raczej zamknięciem buzi, niż uspokojeniem…


Gdzie lepiej bujać/kołysać  : W wózku, kołysce, leżaczku?

Paweł Zawitkowski: Na ciele rodzica, kiedy chodzi (z dzieckiem w chuście lub nie), tańczy (wolno i delikatnie), również kiedy siedzi, np. na piłce. Proszę jednak, nie podskakujmy na niej, tylko się bujajmy 😊
Takim naturalnym kołysaniem jest rzeczywiście chodzenie z dzieckiem zamotanym w chustę…
Do kołysania możemy wykorzystać wszystko co mamy pod ręką: kołyskę, najlepiej tę zawieszoną na linach zamontowanych do sufitu, inne akcesoria też. Niezbyt trafne jest kołysanie w leżaczku, chyba, że jest na płozach – w każdym razie nie wykorzystuje mechanizmu „sprężyny“. Wózek jest świetny. Prośba jedynie o to, byśmy przerywali kołysanie,zaraz kiedy niemowlę się uspokoi. Kazdy z nas co chwila może zaobserwować, rodziców, którzy kołysza wózkiem, nawet kiedy dzeicko już spokojnie śpi. Tego bym, nie ryzykował… 😊 Do tego naprawdę można się przyzwyczaić ☹
Kołysać się z dzieckiem można również siedząc na piłce, tzn. My siedzimy na piłce, a dziecko leży w naszych ramionach. Itd, itp.

Czy dzieciaczek może się do tego „za bardzo“ przyzwyczaić“?

Paweł Zawitkowski: Jeśli stosujemy kołysanie często i w dużym zakresie, i jako jedyny sposób na wyciszenie, „wyłączenie“ dziecka, może się do takiej „nadstymulacji“ przyzwyczaić, ale raczej w taki sposób, że nic łagodniejszego nie będzie go w stanie uspokoić…
Kołysanie ma pozytywny wpływ na nasz organizm (z wyjątkiem tych, u których nie…), ale w nadmiarze działa jak alkohol i używki.

Co jest takiego magicznego w „bujaniu“, że nawet starsze dzieci uwielbiają to robić ?( na chuśtawkach, karuzelach…)

Paweł Zawitkowski:  Sprawa jest prosta jak drut.
Bujanie, huśtanie wywołuje niesłychanie silną stymulację układu przedsionkowego, który ma wpływ na regulację naszego organizmu, miesza w regulacji funkcjonowania wszystkich naszych zmysłów. Powoduje pobudzenie określonych mechanizmów hormonalnych, bardzo silne mechanizmy regulacyjne, które co prawda przynoszą krótkotrwały efekt euforii, ale nie radziłbym się od tego uzależniać 😊
Poza wszystkim, radość, zabawa, szaleństwo, cóż więcej trzeba dziecku, które urwało się rodzicom „z łańcucha“… Zabraniać nie ma sensu, to jest coś pozytywnego, ale z umiarem.

Kiedy nie wolno bujać ? Czy są jakieś sytuacje, w których jest to wyjątkowo nie wskazane?

Paweł Zawitkowski: Przeciwwskazaniem są poważne schorzenia układu pokarmowego, krążenia… Nie jesteśmy pewni zasadności takiego postępowania w niektórych zespołach neurologicznych. Zawsze, przy obserwowanych silnych reakcjach dziecka.
Ale, jeśli zachowamy umiar i uważność, nie powinniśmy przekraczać tej cienkiej granicy między przyjemnością i szokiem

Czy można przesadzić z bujaniem?

Paweł Zawitkowski: Tak, można, ale nie warto. Problem w tym, że nie do końca możemy zaufać sygnałom dziecka. Mechanizmy obronne jego organizmu wyglądają czasem różnie. Niekiedy jest to sen, czasem histeria, często jednak wycofanie się z reakcji, coś jak „zamieranie“ i wygaszanie własnej aktywności.
Zawsze warto zadać sobie pytanie, czy bujamy dziecko, by wygasić własne emocje i bezradność, czy jest to potrzebne i akceptowane przez dziecko.
Nawet nie zdajecie sobie sprawy, jak bardzo często obserwujemy w zachowaniu rodziców i ich nawykach, raczej tę pierwszą ewentualność…

SPRAWDŹCIE JAKIE RZECZY REKOMEDUJE PAWEŁ ZAWITKOWSKI DO BUJANIA / KOŁYSANIA

Leżaczek Babybjorn

Leżaczek musi być 😊 Często „ratuje życie“ kiedy chcemy coś zrobić, a maluch koniecznie ma nam coś do powiedzenia, albo chce byśmy mu tłumaczyli, co takiego kombinujemy w kuchni, albo przy stole, albo po prostu, by w pełni odpoczywać, musi obserwować to co robimy. W końcu, musimy… na chwilę odejść, zaczerpnąć powietrza, albo po prostu mieć chwilę dla siebie.
Namawiam, by korzystać z leżaczków wtedy, kiedy są naprawdę potrzebne. Najlepszą przestrzenią do rozwoju naszego malucha pozostaje ciągle podłoga. Ale przecież tyle się dzieje w wyższych strefach naszego domu, że nikt rozsądny nie odmówi maluchowi towarzyszenia nam we wszystkim (prawie wszystkim) co robimy.
W zależności od tego, jakie mamy nawyki, potrzeby możemy ustawiać leżaczki na różnych wysokościach. Reszta zależy już od tego, co możemy maluchowi w takiej sytuacji zaoferować. Jeśli jednak wydaje się Wam, że ułożenie niemowlęcia w leżaczku zwolni Was od poszukiwania mu zajęcia, możecie się srogo zawieźć. Na szczęście, niemowlętom w leżaczku często wystarcza obserwowanie i dsykusja z rodzicami 😊 towarzyszenie im i zaglądanie do talerza, dogadywanie i takie tam.

LEŻACZEK BABYBJORN 

Leżaczek dla dziecka, szwedzkiej firmy BabyBjorn, to świetne rozwiązanie dla świeżo upieczonych rodziców i ich maleństw. Wykonany z wysokiej jakości materiału na metalowym stelażu. Kołysząc się w leżaczku, maluszek w naturalny sposób stymuluje swój rozwój motoryczny oraz rozwija zmysł równowagi. Rytmiczne i ciche kołysanie uspokaja i relaksuje dziecko. Miękka tkanina, z której wykonane jest siedzisko leżaczka opatula ciało dziecka zapewniając mu prawidłowe podparcie.

Opinia Pawła Zawitkowskiego: Następca najbardziej klasycznych i najlepszych konstrukcji leżaczkowych na świecie. Prosta rama, precyzyjnie naciągnięty materiał, do tego – zupełnie nieźle wyprofilowany.
Możliwość wygodnego oparcia rączek dziecka, możliwość ułożenia kąta siedziska najbardziej odpowiedniego dla malucha. Nawet, zupełnie na płasko 😊
Jedna prośba, raczej sugestia. Nie pozwalajmy dziecku się w nich często bujać. Co to znaczy często? U jednego dziecka do wywołania nieukojonej żądzy bujania się wystarczy raz, u innych więcej…
Nad tą akurat możiwością leżaczków nie przepadam… to właśnie możliwość bujania się w nich przez samo dziecko. Czyli dziecko tak pręży swoje ciało, prostując nóżki i ściągając ramiona, by się bujać w nieskończoność.
Niby nie szkodzi, ale zawsze, kiedy niemowlę taką możliwość ma – korzysta z niej bez ograniczeń. A to z punktu widzenia terapeuty, lekka przesada. Jest fun, jest przygoda, jest stymulacja – owszem. Sęk w tym, że tej autostymulacji jest zwykle za dużo. Po drugie, jeśli jest jej dużo, to promuje przewagę w ciele i aktywności dziecka takich mechanizmów, które mogą wpływać na preferencje ruchowe i postawy dziecka. W niewielkim stopniu i nie nieodwracalnie, ale – jeśli niemowlę ma pewne trudności z obrotami, podporem na wyprostowanych rękach lub leżeniem na brzuchu, czy siadaniem z pozycji na boku lub na brzuchu, albo z „wchodzeniem“ w czworaki, takie nawyki mogą zdobywanie ww. umiejętności przesunąć w czasie.
Klasyczny efekt „nadużywania“ leżaczkowania to usilne próby siadania z leżenia na plecach, nieznoszące sprzeciwu żądania noszenia w pionie i niechęć do obrotów.
Ale! Wystarczy wiedzieć, że takie „samobujanie“ w nadmiarze nie jest fortunne.
A leżaczek mieć warto 😊

Leżaczek BEABA

Leżaczek BEABA _ bouncer up down

Wyjątkowy wielozadaniowy leżaczek francuskiej marki Beaba. Idealny dla niemowlęcia od pierwszych dni życia, rośnie razem z dzieckiem. Dzięki regulowanemu siedzisku, pozwala na bliskość Maluszka niezależnie od tego czy siedzimy przy stole czy na niskim fotelu czy podłodze. Leżaczek ma aż 4 możliwe wysokości siedziska – 24, 38, 50 lub 62 cm od powierzchni podłogi – oraz 3 pozycje oparcia plecków: do spania, półleżenia i półsiedzenia. Adaptacji pozycji dokonujemy jedną ręką. Materacyk został wyprofilowany tak, aby zapewnić małym pleckom pełen komfort i najlepszą pozycję odpoczynku. Dzięki specjalnie zaprojektowanej wkładce gwarantuje optymalne podparcie główki. Pozycja półleżąca pozwala dziecku obserwować i uczestniczyć w działaniach wokół niego, z kolei półsiedząca umożliwia spożywanie posiłków z rodzicami przy stole. Ustawienie leżaczka na wyższej wysokości to sposób na odciążenie rodzicielskich pleców. 5 punktowe pasy leżaczka gwarantują ponadto pełne bezpieczeństwo maluszka. Leżaczek wyposażony jest również w funkcję bujawki. Opcja kołysania ma zintegrowany systemem blokowania. Jest bardzo stabilny, a górne części jego nóżek stanowią jednocześnie rączki i uchwyty transportowe. Jest także łatwy w pielęgnacji – delikatne pokrycie i materacyk można zdjąć i wyprać ręcznie lub w pralce.

Opinia Pawła Zawitkowskiego: Niewątpliwą zaletą tego leżaczka jest możliwość dostosowania wysokości, na której leży niemowlę. To pozwala mieć je przy sobie kiedy siedzimy na sofie, przy stole, albo schodzimy do parteru, co naprawdę nie jest głupim pomysłem, jeśli już mamy to szczęście zostać rodzicami 😊
Plecy i nogi mamy jedne, więc jeśli już mam Was namawiać, by spędzać jak najwięcej czasu z dzieckiem, nie mógłbymk nie polecić takiego rozwiązania.
Nawet jeśli trudno taki leżaczek przesunąć (waga leżaczka + waga dziecka), to jest to możliwe. Na dodatek łatwiej to zrobić, niż przy innych podobnych konstrukcjach. A pomagają w tym osobne uchwyty, które można również wykorzystać do przywieszenia tego, co może zainteresować nasze maleństwo.

Huśtawka Done By Deer 

Huśtawka skandynawskiej firmy Done By Deer. Solidnie wykonana, drewniana huśtawka z pewnością okaże się najlepszą zabawą w ciągu dnia. Posiada wygodne oparcie na plecy oraz skórzany pasek zabezpieczający przed wypadnięciem. Huśtawka przeznaczona do użytku wewnątrz pomieszczeń. Huśtawka przeznaczona do użytku domowego.

Opinia Pawła Zawitkowskiego: Klasyka 😊 Przynajmniej dla mnie… Pamętam modele, które pewnie stały się dla Done By Deer pierwowzorem. I pamiętam jak te większe dzieciaki to lubiły. Oczywiście dziecko musi nie tylko umieć już samodzielnie siedzieć, ale też precyzyjnie kontrolować w siadzie swoją pozycję. Inaczej nie byłoby zabawy. Huśtanie dzieciaki uwielbiają. Huśtanie jest fajne. A najlepsze do huśtania są najprostsze rozwiązania – takie jak to 😊
Prośba…, w trakcie huśtania jesteśmy obok, albo przynajmniej w takiej odległości, która pozwoliłaby nam na interwencję, gdyby dzieciakowi przyszło do głowy z niej wyjść. I druga prośba: wiemy z dorosłego życia, że każdy nadmiar szkodzi. Więc, pozwalamy się dziecku huśtać keidy chce, ale nie w nadmiarze i z ograniczaniem zaktresu ruchu huśtawki do poziomu dojrzałości dziecka…

CHILDHOME – FOTEL EVOLU Z PŁOZAMI

CHILDHOME – FOTEL EVOLU / krzesełko  i PŁOZY do niego ( odddzielnie kupowane )

Krzesełko do karmienia, belgijskiej firmy Childhome. Designerskie i zarazem funkcjonalne krzesełko do karmienia, które dostosowuje się do trzech wysokości blatów: do ławy lub stoliczka dziecięcego o wysokości około 50 cm, do regularnego stołu o wysokości 75 cm oraz odpowiednie jest do wyspy kuchennej o wysokości blatu 90 cm (po dokupieniu podwyższenia-nóżek). Siedzisko wykonane z pracującego plastiku jest szerokie i bardzo wygodne. Krzesełko posiada 5-stopniowe pasy bezpieczeństwa. Zalecane jest dla dzieci od 6 miesiąca do 6 roku życia.

Płozy do krzesełka EVOLU

Płozy do krzesełka do karmienia belgijskiej firmy Childhome spowodują, że krzesełko do karmienia przeobrazi się w designerski fotel bujany Waszego szkraba.

Opinia Pawła Zawitkowskiego: To przebój naszego gabinetu w 2017r. 😊 (www.calkiemfajniterapeuci.pl). Świetnie wyprofilowane, szczególnie dla tych większych niemowląt – tych, które już samodzielnie jedzą, a przynajmniej rozcierają i dewastują jedzenie na stoliku, by potem pochłonąć jes ze smakiem. Stabilne, co nie zawsze jest oczywiste w przypadku innych produktów z tej półki.
Bardzo ważne: można jeść z niemowlęciem przy stole. Nie musimy go trzymać na rękach, ma swój własny fotel (poczucie własności jest głęboko zakorzenione w niemowlętach). Może zaglądać nam do talerza, cho też nie zawsze to będzie zaletą.
Można zmienić nóżki, i mamy wtedy niski fotelik do zabaw i przebywania tuż nad podłogą. Można w końcu dołączyć płozy. Skoro my lubimy fotele bujane, to dlaczego nie dzieci 😊 Oczywiście mam na myśli dzieciaki, które już stoją i chodzą, bo i dla takie w tym krzesełku się zmieszczą. Nawet kilkuletnie. To krzeseko, jeśli tylko dzieciak nie będzie chciał co chwilę nowego, będzie towarzysyło dziecku przez lata 😊

CHILDHOME  BUJAK SKUTER miętowy

CHILDHOME – bujak skuter

Bujak dla najmłodszych, belgijskiej firmy Childhome. Wykonany z wysokiej jakości drewna. Bujak rozwinie zdolności motoryczne i koordynację ruchową Twojego dziecka. Idealnie sprawdzi się jako prezent.

Wymiary:74 × 24 × 70 cm

Wiek: 12m+

Opinia Pawła Zawitkowskiego: Akcesoria dla dzieci, mają nie tylko bawić, ale warto by były również łądne. A taki skuter łączy w sobie obydwie cechy. Rozwiązania mogą być różne. Klasyka, czyli konik na biegunach, albo coś co łaczy ze sobą klasykę i świeży pomysł. Zazwyczaj narzekamy, że takie bujające się zabawki są za szerokie. Tu mamy dodatkowe możliwości. Dzieciak może siedzieć na bujaku okrakiem, ale też trzymając nóżki z przodu. Na tę cechę zwraca uwagę niewiele osób. Dla terapeuty to ważna cecha, która każde dodać do najwyższej oceny dodatkowy „+“.

Więcej o możliwościach przyjaznych metod opieki, pielęgnacji, zabaw rozwojowych, warsztatach i szkoleniach w tym zakresie dowiecie się na:
www.youtube.com/mamotatocotynato; www.calkiemfajniterapeuci.pl; www.facebook.com/pawelzawitkowski; www.facebook.com/calkiemfajniterapeuci;

Zdjęcia: Ewa Przedpełska www.fafel.eu