Nie każdy wie, a szkoda, że Karolina Ferenstein – Kraśko jest jedną z najbardziej utytułowanych amazonek w Polsce – tryumfowała w ponad 100 konkursach! Jest także komentatorem sportowym, a i prężną bizneswoman – zarządza stadniną koni w Gałkowie, prowadzi firmę producencko-eventową. Jej wielka pasją są pokazy konne. Genialnie łączy pasję z pracą, sport ze sztuką. Pani Karolina to również żona dziennikarza Piotra Kraśko i mama trójki dzieci: 9-letniego Konstantego, 7-letniego Aleksandra i 8-miesięcznej Laury.
Pani Karolina jest również przesympatyczną osobą – odbyła z nami rozmowę, będąc poważnie przeziębioną, a pomimo kiepskiego stanu zdrowia udzieliła nam nie tylko obszernego i szczerego, ale i energetycznego wywiadu. Jak to jest być mamą trójki dzieci? Jak Pani Karolina wspomina swoje dzieciństwo? Co wybrała dla swoich dzieci w Mamissima – przeczytajcie koniecznie! To było świetne spotkanie! Dziękujemy!
Mamissima: Co poczuła Pani dowiadując się, że będzie mamą?
Karolina Ferenstein – Kraśko: Trudno jest w naszym zabieganym życiu znaleźć dobry moment na powiększenie rodziny. Doskonale pamiętam czas, w którym okazało się, że jest to ten cudowny stan. Byliśmy w trakcie podróży z moim mężem Piotrem po Stanach Zjednoczonych oraz Meksyku, gdzie wtedy pracował jako korespondent. Jak wiadomo są to bardzo duże dystanse, wielogodzinne zmiany stref czasowych. Fatalnie się czułam, byłam zmęczona.
Wydawało mi się, że powodem tego złego samopoczucia jest ciągłe przemieszczanie się i trud dalekich podróży. Wróciłam do Polski, ponieważ szykowałam się do bardzo ważnych zawodów jeździeckich. Im gorzej się czułam, tym więcej trenowałam, bo wydawało mi się, że przyczyny są bardzo prozaiczne… Na szczęście moja mama wyczuła, że coś jest “nie tak”. Wysłała mnie do lekarza, miała niesamowitą intuicję.
Miałam wtedy 30 lat. Z pełną świadomością i zgodą przyjęłam ten stan – nie było mi szkoda przerwać kariery zawodowej/jeździeckiej ani przez chwilę.
Mamissima: Czyli spełnienie już było i pojawiło się to “nowe” w postaci wyczekiwanego potomka?
Karolina Ferenstein – Kraśko: Spełnienie jako takie jest przecież niemożliwe… (śmiech). Zawsze gdzieś gonimy i zawsze chcemy więcej, ale czułam, że na wszystko jest w życiu czas i byłam gotowa. Z perspektywy czasu mogę stwierdzić, że był to idealny moment na dziecko, chociaż przewróciło do góry nogami moje zdyscyplinowane życie sportowca. Te osoby, które wyczynowo uprawiają sport wiedzą, ile to jest wyrzeczeń i długich, codziennych treningów. Wszystko jest podporządkowane sportowi. A tu się nagle okazało, że “ja” stałam się tłem do nowej sytuacji. A nowa sytuacja/przygoda okazała się niesamowita i najwspanialsza!
Mamissima: A przy kolejnych “nowinach” było podobnie ?
Karolina Ferenstein – Kraśko: Na pewno była ekscytacja, wielka radość, ale przy trzeciej córce, muszę przyznać, miałam trochę stracha: “Jak ja sobie z tym wszystkim poradzę?”. Między chłopcami jest mała różnica wieku, więc wychowywali się razem i te pierwsze zmagania przeżywałam bez większej przerwy. Natomiast po urodzeniu córeczki wiedziałam, że zaczynam przygodę od nowa. Wiedziałam co mnie czeka (śmiech). Myślałam też, że mamy trójki dzieci nie mają szans wrócić na zawodowe tory, skupiają się już wyłącznie na macierzyństwie – trudno im wrócić do swoich pasji i zawodowych wyzwań.
Mamissima: Nieee… Ale teraz już Pani wie, że tak nie jest ?
Karolina Ferenstein – Kraśko: Tak. Teraz, jako mama 8-miesięcznej dziewczynki i dwóch wyrośniętych chłopaczków wiem, że nie wiadomo, jak to się dzieje, ale czas jest bardzo elastyczny i mimo tego, że nie jestem mistrzynią organizacji, to jakoś to wszystko działa
Mamissima: Na moje oko działa całkiem nieźle!
Karolina Ferenstein – Kraśko: A to również dzięki radom moich ambitnych i już doświadczonych życiowo koleżanek, które zawsze mi podpowiadają, że mama nie może zapominać o swoich potrzebach i oczywiście staram się je wcielać w życie. Zadowolona mama to zadowolone dzieci.
Mamissima: To dowód tego, że wspaniale Pani wychowuje dzieci wspólnie z mężem. A jakby miała Pani wskazać to, co jest najpiękniejsze, co najbardziej Panią cieszy, jeżeli chodzi o wychowywanie trójki dzieci – to co by to było ?
Karolina Ferenstein – Kraśko: Przede wszystkim możliwość obserwacji relacji między nimi, między rodzeństwem. Jestem jedynaczką, więc większość emocji: smutków i radości mogłam dzielić jedynie z rodzicami, brakowało mi brata czy siostry.
Jak widzę, gdy moi synowie fantastycznie potrafią bawić się ze sobą. Mają takie charaktery, że zazwyczaj zabawa przebiega bardzo pokojowo. Nasi synowie bardzo się uzupełniają i mimo tego, że czasem bywa bardzo energetycznie, ich relacja oparta jest na wzajemnym szacunku. Młodszy – wbrew pozorom – jest bardziej pewny siebie, zaś starszy – bardziej wycofany. Taka sytuacja pozwala młodszemu czasem grać pierwsze skrzypce i dowartościować w zderzeniu ze starszym, bardziej uprzywilejowanym bratem.
Dodatkowo obaj otaczają wspaniałą opieką swoją młodszą siostrę. Nie ma dla matki nic bardziej wzruszającego jak widzieć totalne uwielbienie i miłość starszych braci do małej, bezbronnej istotki – ich młodszej siostry.
Mamissima: W takim razie co jest trudne w wychowaniu tak licznej gromadki? Czy w tej słodkiej historii jest przysłowiowa “łyżka dziegciu”?
Karolina Ferenstein – Kraśko: Myślę, że najbardziej zawodzi fizyczność. Może nie będę tego ubierała w nie wiadomo jakie słowa, tylko podam przykład: wieczorem z jednym synem odrabiam lekcje, drugiego uczę francuskiego i to wszystko z niemowlęciem na ręku (śmiech). Bywają momenty totalnego zmęczenia. Brakuje mi przysłowiowej dodatkowej pary rąk do pomocy. Zawsze przy takiej gromadce masz poczucie, że nie jest cię wystarczająco dużo dla wszystkich. Cały czas się uczę, jak sobie radzić z tą sytuacją. Oczywiście jeszcze jest jeszcze brak snu, ale mój organizm potrafi się jakoś dziwie adoptować do nowej sytuacji, która przecież nie jest na zawsze…:). Barack Obama w kampanii prezydenckiej podobno przez rok spał tylko dwie godziny na dobę.
Mamissima: Ciekawe porównanie.
Karolina Ferenstein – Kraśko: Taaak (śmiech). I musiał być przy tym konkretny, czarujący i elokwentny – i dźwigać trud kampanii wyborczej. A my kobiety po takiej gorszej nocy z dzieckiem czasami możemy sobie pozwolić na pozostanie w domu w piżamie.
To, co w moim przypadku było jeszcze tą przysłowiową łyżką dziegciu to fakt, że mam wolny zawód i jestem szefem. Trudno jest wytłumaczyć wszystkim dookoła, że nagle masz większą rodzinę i chcesz trochę zwolnić. Wszyscy są przyzwyczajeni do określonego tempa, trybu załatwiania spraw. Trudno jest się wycofać z opcji “daję radę”. Wpada się w pewnego rodzaju pułapkę.
Myślę, że to dobry moment, aby wygłosić pewien apel o większą wyrozumiałość dla mam pracujących. Na co dzień mamy bardzoooo duuuużoooo spraw na głowie, nie tylko jako kobiety pracujące, ale jako menadżerowie naszych rodzin.
Mamissima: A czy to nie jest tak, że wpadamy trochę w pułapkę wizerunku SUPER Kobiety, która świetnie radzi sobie ze wszystkim: super wychowuje dzieci, świetnie pracuje i do tego rewelacyjnie wygląda? Czy w ogóle tak się da?
Karolina Ferenstein – Kraśko: Tak się nie da, to znaczy jak masz małe niemowlę, to oczywiście – świetnie się np. odpisuje na maile, gdy dziecko śpi. Natomiast gdy podrasta, wszystko zaczyna je ciekawić, zaczyna raczkować, chodzić…
Najsmutniejszy jest fakt, że mamy wracają do pracy najczęściej właśnie w momencie, gdy dzieciaczki zaczynają mieć większą potrzebę kontaktu z mamą i otoczeniem. Staram się tak układać swoje życie zawodowe, aby mieć komfort reagowania na potrzeby naszych dzieci. Czasem jest to trudne, ale jednak dzieci są najważniejsze…
Mamissima: Dzięki temu Pani dzieci będą miały wspaniałe dzieciństwo, a co za tym idzie – cudowne wspomnienia. A jakie jest Pani pierwsze wspomnienie z dzieciństwa?
Karolina Ferenstein – Kraśko: Pierwsze wspomnienie jest związane z jazdą konną, oczywiście. Konie są związane z całym moim życiem, jednak jakbym miała wybrać takie jedno wspomnienie, to jakkolwiek dziwnie by to nie zabrzmiało, byłyby to zamarznięte palce u nóg i rąk podczas zimowych treningów (śmiech). Każda młoda amazonka musi być konsekwentna, więc nawet podczas 20–stopniowego mrozu trenowałam. Dzisiaj jest zdecydowanie lepszy sprzęt, lepsze materiały, rękawiczki, buty. W moim przypadku to rzeczywiście był: krew, pot i łzy. Ale ktoś, kto wyczynowo uprawia sport wie, że tego nie robi się na pół gwizdka i wbrew pozorom to są wspaniałe wspomnienia.
Mamissima: A czy pierwsza zabawka również związana jest z końmi?
Karolina Ferenstain – Kraśko: Mimo tego, że urodziłam się w mieście, moi rodzice szybko zdecydowali o przeprowadzce na wieś. Miałam tam naprawdę piękne dzieciństwo. Moimi zabawkami były… Sam kontakt z naturą, w ogóle: konie, bieganie po lesie, zbieranie kwiatów. Cudowną zabawą były podchody.
Mamissima: To był cudowny rodzinny czas spędzony na łonie natury… A gdyby miała Pani wskazać ten najpiękniejszy rodzinny czas? Tym razem w miejskiej dżungli?
Karolina Ferenstein – Kraśko: Są to dwa momenty, które najbardziej kocham. To uprawianie razem ze starszymi synami sportu. Jeździectwo jest zdecydowanie częścią naszego życia rodzinnego, ale również gramy w tenisa, jeździmy dużo na rowerze i to bardzo cieszy, kiedy swoją pasję można dzielić z rodziną. Kocham wieczorny rytuał czytania przed snem. Jest wówczas dużo śmiechu, przytulania, wieczornych rozmów. Proste historie, jak po prostu bycie razem, są najfajniejsze.
Mamissima: A kim chciała Pani zostać, kiedy była Pani małą dziewczynką?
Karolina Ferenstein – Kraśko: Pewnie jako taki mały brzdąc marzyłam, aby zostać aktorką lub księżniczką (śmiech). Natomiast później nie miałam czasu się nad tym zastanawiać, bo od kiedy pamiętam jeździłam na koniach i naturalnie moja przyszłość wiązała się z nimi. Mając kilkanaście lat zarabiałam, ucząc młodszych od siebie jazdy konnej. Zawsze bardzo to kochałam. Jako mała amazonka, wiecznie zajęta treningami nie wierzyłam, że zdobędę jakiekolwiek wyróżnienie GRAND PRIX, a okazało się, że przed ukończeniem 18 lat miałam na koncie kilka poważnych nagród.
Mamissima: Starsi synowie już dzielą pasję mamy. Córeczka to pewnie kwestia czasu. A jak Pani myśli – kim oni mogliby zostać w przyszłości?
Karolina Ferenstein – Kraśko: Aleksander ma plan chodzić boso po słońcu (śmiech). Kostek, póki co, wybiera bardzo standardowe zawody: strażak, piłkarz. Interesuje się sportem. Wspomina też o tym, że odnalazłby się w roli komentatora sportowego – ma ogromną wiedzę o zawodnikach, wydarzeniach sportowych. Więc kto wie?
Mamissima: Od początku w każdej odpowiedzi przewija się temat Pani ogromnej miłości do koni. Czy wyobraża sobie Pani życie bez nich? Co daje taka pasja jak jeździectwo?
Karolina Ferenstein – Kraśko: Konie kocham za to, że są. Konie są częścią mnie.
Macierzyństwo to wielka siła oddania siebie dla dzieci. A konie dają wielkie poczucie wolności. Jeździectwo to zapomnienie, kontakt z przyrodą, spokój, równowaga. Kontakt z końmi to zupełnie inny wymiar relacji, emocji, współodczuwania.
W tym naszym zabieganym, hałaśliwym świecie dają możliwość wyciszenia, wsłuchania się w siebie. Jeździectwo to nie tylko sport i rywalizacje. To zaufanie i ten cudowny wymiar relacji ze zwierzęciem, który nawet trudno opisać. To trzeba przeżyć
Mamissima: Najważniejszy prywatny cel na rok 2016/2017?
Karolina Ferenstein – Kraśko: Wyspać się (śmiech).
Mamissima: Najważniejszy zawodowy cel na rok 2016/2017?
Karolina Ferenstein – Kraśko: Podczas najbliższych miesięcy najważniejsza jest dla mnie Magiczna Gwiazdka – akcja charytatywna, której jestem pomysłodawcą i producentem. Od kilku lat w okresie przedświątecznym w centrum Warszawy budujemy Wioskę Świętego Mikołaja. A w niej… Królowa Śniegu, prawdziwe renifery, śnieżne sowy, elfy snujące świąteczne opowieści, kucyki z mojej stadniny w Gałkowie, studio gwiazdkowej telewizji – to tylko kilka z atrakcji, które zawsze przygotowujemy dla naszych małych gości.
W ciągu kilku dni trwania akcji zapraszamy do nas wiele dzieci z Domów Dziecka, a każde z nich otrzymuje wspaniałe prezenty, wręczane osobiście przez prawdziwego św. Mikołaja. Na Magicznej Gwiazdce pomóc może każdy. Odwiedzające nas rodziny mogą zakupić magiczno – gwiazdkowe cegiełki, z których całkowity dochód wesprze ośrodek pomocy społecznej w Rucianem-Nidzie na Mazurach.
Następnie wracam do codziennych obowiązków w mojej firmie K&F Group i przygotowuję na następny rok wiele imprez sportowych i kulturalnych, m. in. Maraton Mazury czy zawody jeździeckie Gałkowo Masters.
Już teraz zapraszam wszystkich na Magiczną Gwiazdkę. W tym bajkowym świecie choć przez chwilę każdy z nas może znowu poczuć się dzieckiem! Zapraszam na www.magicznagwiazdka.pl – znajdują się tam informacje o lokalizacji i przebiegu akcji. Dziękuję bardzo za miłą rozmowę.
Mamissima: Wielkie brawa za akcję. Wspieramy ją z całego serca. Dziękujemy serdecznie za rozmowę i energię. No i oczywiście przyłączamy się do zaproszenia.
Karolina Frenstein – Kraśko loves Mamissima
Co Pani Karolina wybrała dla swoich dzieci w Mamissima? Zobaczcie:
Poduszka do przytulania Terrier Happy – Maki Mon Ami
Miękka poduszka do przytulania. Idealnie sprawdzi się w podróży i w pokoju chłopców. Będzie rozweselać pokoik, bo nazwa Terrier HAPPY zobowiązuje;).
Poduszka do przytulania Mors Morris – Maki Mon Ami
Fajna podusia do zasypiania. Przytulak i poducha w jednym.
Poduszka z nadrukiem Flaminga to opcja idealna dla naszej córeczki. Wesoły wzorek, miękki i delikatny materiał. Cieszę się, że MAKI MON AMI trafi właśnie do ciekawych rączek naszej córeczki.
Pościel: z FLAMINGIEM dla Laury, z MISIEM dla Aleksandra, z LEMUREM dla Kostka.
Pościel MAKI MON AMI to najwyższa jakość, zarówno jeśli chodzi o materiały, jak i wykonanie estetyczne. Ale w sumie właśnie tego mogłam się spodziewać po marce Dawida Wolińskiego. Fajnie, że te rzeczy są szyte w Polsce, bo lubię wspierać takie projekty.
Ponadczasowa żyrafka musiała trafić do mojej córeczki. Jest fenomenalna: można ją obracać, gryźć, bawić się, trzymać, podrzucać. Dodatkowo kiedy się wciśnie, wydaje ulubiony przez małe dzieci pisk. Absolutny MUST HAVE dla dzieci.
Wielofunkcyjna zabawka. Kolorowa z lusterkiem i wystającymi elementami. Myślę, że Larunia będzie się nią świetnie bawić.
Super zabawka termofor Mini Mr B – Lullalove
Świetna zabawka i termofor w jednym – czego chcieć więcej. Bardzo żywe kolory budzą duuuużą ciekawość. Uwielbiam patrzeć, gdy łapczywie” za niego chwyta 🙂 i bawi się dłuższą chwilę. Mogę wówczas spokojnie zająć się szykowanie posiłku lub nadgonić odpowiedzi na maile ;).
Kto nie lubi układać puzzli? Dla naszej rodziny to pozycja obowiązkowa podczas rodzinnych rytuałów. Zbliża, zmusza do myślenia, wyostrza zmysły. Te z dużą ilością elementów będą idealne dla najstarszego syna Kostka.
Wśród zabawek dla naszej córki musiałam wybrać coś związanego z moją pasją.
Konik jest bardzo miły w dotyku, ma mnóstwo wystających “metek”, które takie maluchy uwielbiają.
Silikonowy talerzyk z podkładką 2w1 – EZPZ
Bardzo wygodne rozwiązanie dla mamy dbającej o porządek. W momencie, gdy maluchy zaczynają interesować się jedzeniem, zostaje ono na talerzyku i nie ma szans na zrzucenie go na podłogę. Talerzyk przyczepia się do stołu, blatu itp. Bardzo łatwo go umyć. Ma estetyczne i – co ważne – higieniczne opakowanie, które umożliwia zabranie w podróż, do restauracji czy w inne miejsce publiczne. Bardzo wygodne i funkcjonalne.
Cudowne urządzenie pozwalające szybko przygotować zdrowy posiłek dla malucha.
Nasza córka nie je gotowych dań w słoiczkach, tym bardziej ta kulinarna przygoda może być ciekawsza i sprawniejsza w momencie posiadania Babycook. Polecam!
Duży, pakowny, wzorem przypominający Kapitana Amerykę. Świetnie sprawdzi się zarówno w szkole, jak i na wycieczce naszego najstarszego syna Kostka.
Okazuje się, że kredki mogą być świetnie zapakowane. Zajmują mało miejsca, wyglądają rewelacyjnie i super się nimi maluje.
Szczoteczki Jack N’Jill do zębów z organiczną pastą do zębów – dla całej trójki
Zdrowe zęby to podstawa. A jeśli mogę do ich wyczyszczenia użyć organicznej pasty do zębów, jestem podwójnie szczęśliwa. Jako miłośniczka natury dbam o nią, jak tylko mogę. Szczoteczki Jack &Jill oraz pasta do zębów były więc naturalnym wyborem
Pojemnik na akcesoria Jollein – granatowy i szary
W pokoju małych urwisów zawsze jest mnóstwo sprzątania. Pojemniki na akcesoria Jollein – mam nadzieję – przyczynią się do uporządkowania małych przedmiotów, kredek, klocków.
Miękkie, ciepłe. Ten większy zdecydowanie mój typ na chłodny wieczór. Ten mniejszy sprawdzi się jako okrycie w wózku córeczki.
Wielofunkcyjny worek do zabawy. Może być kocykiem na pikniku, pojemnikiem na zabawki, plecakiem do przenoszenia “bardzo ważnych “ skarbów moich dzieci. Świetny!
Dobre rozwiązanie na deszczowy dzień i długi, zimowy wieczór. Uwielbiamy spędzać razem czas, a z tą grą na pewno nie będzie nam nudno:).
Zestaw Skip Hop – Forget Me Not Piorun
Zestaw z piorunem: plecak, lunchbox, pudełko na śniadanie. Bardzo praktyczne z super wzorem.
Pakowny plecak z atrakcyjnym wnętrzem (całe mnóstwo praktycznych zakamarków) , termoizolacyjny lunchbox przechowa w idealnej temperaturze przekąski do szkoły. Całość wyposażona w bezpieczne odblaski. Plastikowe pudełko umożliwia przechowanie np. miękkich owoców: bananów, brzoskwiń, malin, truskawek, które moje chłopaki uwielbiają.
W imieniu naszego gościa, Karoliny Ferenstein-Kraśko, wsparliśmy potrzebujących z Miejsko-Gminnego Ośrodka Pomocy Społecznej w Rucianem Nidzie. Jeśli Wy też chciałybyście pomóc, zachęcamy i już teraz dziękujemy w imieniu dzieciaków i ich rodzin. Podajemy też adres i polecamy go Waszym myślom i uwadze:
Miejsko-Gminny Ośrodek Pomocy Społecznej w Rucianem-Nidzie
ul. Polna1, 12-220 Ruciane – Nida
więcej informacji: Monika Cwalińska: 00 48 504 663 303
Dziękujemy restauracji Flaming&co, znajdującej się ul. Chopina 5 w Warszawie za pomoc przy organizacji sesji.
Zdjęcia robiła: Kasia Marcinkiewicz www.projektmatka.pl